16.12.13

Rozdział Dziewiąty


IX.Coś czuje
 
Dzisiejszego dnia wstałam z wielkim uśmiechem na twarzy, który oczywiście szybko zniknął po tym gdy popatrzyłam na zegarek stojący na małej szafce obok mojego łóżka. Była 7:30 co oznaczało że po prostu się spóźnię. Z szeroko otwartymi oczami pobiegłam do łazienki by wziąć szybciutki prysznic. Po wykonaniu wszystkich porannych czynności poszłam do kuchni by zjeść śniadanie. Oczywiście ciocia nie zostawiła nam żadnych pieniędzy-jak miło, a lodówka świeciła pustkami więc byłam zmuszona wziąć duże, zielone jabłko z blatu. Przed wyjściem wpadłam jeszcze do pokoju Matta by się przekonać czy na pewno jest w domu. Kiedy byłam pewna że chłopak smacznie śpi wyszłam na zewnątrz. Tak się śpieszyłam że nawet nie zauważyłam idącego obok mnie Mike`a.
-O Mike, hej. Sorki ale bardzo się śpieszę. Pogadamy późn...
-Właśnie chciałem cię odprowadzić, to znaczy pójść z tobą do szkoły-zatrzymałam się i skierowałam wzrok prosto na niego
-Poczekaj bo chyba niedosłyszałam. Czy ty właśnie powiedziałeś że idziesz ze mną do szkoły?
-Tak to takie dziwne? Jeśli nie wierzysz to nadal muszę chodzić do szkoły-byłam zdezorientowana ale w końcu ponownie zaczęłam szybko iść.
-Aha. A dlaczego dopiero teraz się o tym dowiaduje
-No bo tak naprawdę nie byłem pewien czy mnie przyjmą. Papiery złożyłem dopiero parę dni temu i..
-Okey to jeśli idziemy Razem do szkoły radzę ci się pośpieszyć bo jesteśmy już spóźnieni- na szczęści pierwszą lekcję miałam fizykę a pani zawsze się spóźniała jednak wolałam nie ryzykować. Do szkoły przyszliśmy dokładnie piętnaście minut po dzwonku.
-Dobra, mam nadzieję że wiesz gdzie masz iść ehh..tak
-No pewnie. Mam nadzieję że się później spotkamy. Mam ochotę zabrać cię na spacer do lasu.-pokiwałam głową i poszłam w swoją stronę. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu nauczycielka nie wpisała mi nieobecności lub jakiegokolwiek spóźnienia chociaż tym razem się nie spóźniła,przez co do końca zajęć byłam zadowolona. Tylko podczas lunchu udało mi się pogadać z Mike. Był tak zajęty szukaniem klas że nawet nie usłyszał jak go wołam. Po lekcjach poszłam do domu. Pierwsze co zrobiłam po otwarciu drzwi to sprawdzenie czy mój kochany braciszek jest w domu. Kiedy uchyliłam drzwi do jego pokoju ze zdziwieniem stwierdziłam że jeszcze śpi. Tak czego się można spodziewać po kimś kto dzień wcześniej wypił samemu prawie całą butelkę czystej wódki.
Dokładnie w tym samym momencie gdy zamknęłam drzwi do jego pokoju rozległ się dzwonek. Do drzwi próbowałam dotrzeć jak najszybciej by dźwięk nie obudził Matta
-No to co, idziemy?
-Pewnie.-cieszyłam się że Mike przyszedł tak szybko, przynajmniej nie musiałam siedzieć sama w domu.
W dzień las wyglądał o wiele inaczej niż w nocy. Przede wszystkim było jasno, gdzie się nie obejrzało można było zobaczyć jakieś zwierzątko a w nocy było tu zimno, mokro i w ogóle nie przyjemnie. Kiedy spojrzałam w stronę towarzysza zauważyłam że nad czymś duma. Postanowiłam mu nie przeszkadzać i po prostu szłam przed siebie gdy w pewnym momencie Mike zaczął się śmiać jak idiota.
-Co jest?-widać było że chce coś powiedzieć jednak śmiech mu na to nie pozwalać i złożył się w pół.
-Okey, powiesz mi o co chodzi?
-Przypomniało mi się jak pierwszy raz się spotkaliśmy. Wpadłaś na mnie, upadłaś a potem taka nieświadoma niczego wstałaś i gapiłaś się na mnie tymi swoimi pięknymi oczyma i nagle krzyknęłaś. W tamtym momencie twoja mina była bezcenna.
-Moim zdaniem wcale to nie jest śmieszne. Wiesz jak ja się w tedy wystraszyłam.
-Wiemm-przeciągnął "m" i ponownie zaczął się śmiać. Szturchnęłam go w ramie po czym złożyłam ręce na piersi i zrobiłam minę obrażonego dziecka.
-No dobra, już przestaje.
-Mam nadzieję.-skarciłam go wzrokiem. Nagle usłyszałam odgłos łamanego patyka, jak tamtego dnia przez co zaczęłam się rozglądać
-Spokojnie-jego głos mnie trochę pocieszył jednak nadal się rozglądałam
Chłopak złapał mnie za ramiona, obrócił w swoją stronę i powiedział patrząc w oczy
-Lilly, wszystko w porządku to tylko patyk.-poczułam się zawstydzona i zrzuciłam jego ręce z moich barków. Przez chwilę szliśmy w milczeniu ale po paru metrach Mike zaczął temat którego obawiałam się od samego początku.
-Podobam ci się, prawda-parsknęłam
-Ty, mi...bzdura-przy tym ostatnim wyrazie mój głos zadrżał.
-Wiesz o tym że mówisz nieprawdę.
-To dlaczego się pytasz jeśli niby wiesz lepiej?-byłam zakłopotana
-Po prostu chce żebyś to powiedziała, na głos i w końcu przestała kłamać.
-Dlaczego miałabym to mówić, heh?
-Bo do cholery ty mi się podobasz i wypadałoby żebyś ty też to powiedziała, tak jak ja-czyli wczoraj wieczorem nie robił sobie ze mnie żartów. Ja na serio mu się podobałam! Już dwa razy mi to wyznał a ja głupia nie potrafię przyznać tego przed samą sobą.
-Lilly ty mi się na prawdę podobasz. Nie robię cię w balona, mówię serio. I coś do ciebie czuje i to więcej niż tylko lubię cię. Mam na twoim punkcie obsesje, kiedy się widzę robi mi się gorąco i mam ochotę podbiec do ciebie i pocałować-na te słowa otworzyłam szeroko oczy. Nie miałam bladego pojęcia że ja...mu...że...on. Kiedy odwróciłam się w jego stronę on nie patrzył na mnie ale mogłam dostrzec że jest zawstydzony i zdołowany tym co przed chwilą powiedział.
-Mike nie bądź smutny. Co mam zrobić żebyś nie był-szturchnęłam go w żebra
-Przyznaj!
-Co mam przyznać ?!
-To że ci się podobam!-droczyłam się z nim ale nie wiedziałam że aż tak się wkurzy.
-Okey. Przyznaje podobasz mi się-mnie też ta rozmowa powoli męczyła i wolałam mieć to za sobą ale z tego co wyczytałam z jego twarzy wcale nie wskazywało na to że go przekonałam.
-Co znowu?-teraz ja byłam wkurzona ponieważ na początku chłopak wymusza bym się przyznała a kiedy to robię on nadal jest niezadowolony.
-Nicc
-Wiesz co, mam dosyć. Na początku każesz mi się przyznać a teraz..co ? Wkurzasz mnie i moje zdanie jest takie że spacer jest skończony-odwróciłam się na pięcie i zaczęłam wracać do domu. Szłam dość szybko i już po 10 minutach stałam w kuchni nalewając sobie wody do szklanki, no wiecie tak dla ochłody.
-Czeeść-przestraszyłam się bo myślałam że Matt będzie spał cały dzień
-Hej.
-Ale mnie łeb napieprza, kurwa.
-Napij się kawy z cytryną, powinno pomóc-pokiwał głową i ledwo trzymając się na nogach podreptał do blatu i zaczął przygotowywać sobie napój.
-Powiesz mi co się wczoraj stało?
-Uwierz nie chcesz wiedzieć, tak samo jak ja bo nic nie pamiętam.
-Wyobrażam sobie-zrobiłam coś co miało przypominać uśmiech i poszłam do swojego pokoju. Kiedy już się w nim znalazłam pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Strasznie brakowało mi rodziców, potrzebowałam ich. Tata na pewno pomógł Mattowi z jego problemem a mama dała mi jakąś dobrą radę co do Mike`a jednak życie nie jest zawsze fair.

----------------------------------------
Biedna Lilly :'(
A więc hej, kolejny rozdział gotowy. Trochę taki bez akcji
ale ostatnio nie mam głowy do kolejnych rozdziałów.
 


2 komentarze:

  1. Bardzo Fajne! :D Kocham Matt'a :D Hah, Czekam na dalsze Losy Lily :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj kochana,
    chciałabym Ci życzyć Wesołych i pogodnych Świąt, wymarzonych prezentów pod choinką, na stole samych pyszności oraz przede wszystkim spełnienia najskrytszych marzeń! ;**

    Zapraszam również do mnie na nowy rozdział! :)

    http://seem-like-a-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Powered By Blogger