9.12.13

Rozdział Ósmy

VIII.Zwariowałam

Ta chwilka trwała trochę dłużej niż myślałam a dokładniej ponad pół godziny. Siedzieliśmy, śmialiśmy się i opowiadaliśmy nawzajem różne historie. W pewnym momencie wybuchłam śmiechem którego niestety nie mogłam pohamować.
-Haha, bardzo śmieszne-popatrzył na mnie oburzony
-Dla mnie tak. Boże, masz traumę do supermarketów po tym jak w dzieciństwie zgubiłeś się w nim gdy byłeś na zakupach z rodzicami ?-wybuchłam ponownie.
-No, na szczęście u nas nie ma supermarketów, przynajmniej takich wielkich- odwrócił głowę w drugą stronę by na mnie nie patrzeć. W jednej chwili przestałam się śmiać i szturchając Mike`a w ramie by trochę rozluźnić atmosferę
-Przepraszam ale sam musisz przyznać że to trochę...-nie dokończyłam ponieważ chłopak udając mój śmiech chamsko mi przerwał.
-Dobra, koniec tematu.-dodał sucho karcąc mnie wzrokiem. Trochę się zdziwiłam że przez taką małą, śmieszną rzecz on może się tak wkurzyć. Spuściłam głowę patrząc na mój kubek z herbatą który trzymałam w ręku. Przez chwilę w pokoju zrobiło się cicho. Co chwilę zerkałam spode łba na chłopaka próbując go rozgryźć jednak w pewnej chwili przyłapał mnie na tym uśmiechając się
-Co?-nie odpowiedziałam ponieważ w tej samej chwili usłyszałam że ktoś od klucza drzwi, prawdopodobnie Matt. Wstałam i nic nie mówiąc wyszłam z pokoju kierując się na dół. Kiedy zerknęłam na zegarek wiszący w kuchni na ścianie przypomniałam sobie o imprezie którą organizował brat jednak się zdziwiłam gdy Matt ledwo stał w przedpokoju, opierając się o ścianę z butelką wódki w ręku i siniakami na twarz.
-Jezu Chryste, co ty znowu odwaliłeś? Mike chodź tu..szybko!-krzyczałam podbiegając do półprzytomnego brata. Nie wiedziałam co się stało, nie wiedziałam co mam w tej chwili zrobić. Byłam roztrzęsiona. Chłopak próbował coś powiedzieć jednak uciszyłam go krótkim "zamknij się"
Kiedy Mike w końcu zszedł na dół i ujrzał mojego brata i do tego w tym stanie zamurowało go jednak po chwili się odsknął w momencie gdy Matt zsunął się po ścianie na podłogę, zemdlał. Nie wiedziałam czy dlatego ponieważ był pijany czy dlatego że ktoś go pobił. Byłam jeszcze bardziej przerażona i zaczęłam do niego mówić delikatnie klepiąc policzki by się obudził
-Matt, otwórz oczy ! Ej popatrz na mnie! Obudź się-jednak on nie reagował. Jego ciało było kompletne bezwładne.
-Mike proszę zrób coś.
-Lilly, chłopak się po prostu upił w cztery dupy. Rano będzie miał małego kacyka ale wiesz, każdy uczy się na własnych błędach-prychnął jednak mi nie było do śmiechu i posłałam mu mordercze spojrzenie przez które zrozumiał że ja nie żartuje
-Dobrze, już dobrze. Idź do kuchni i do szklanki z wodą wsyp w miarę dużo soli potem przynieś ją do łazienki.-pokiwałam tylko głową i od razu wykonałam polecenie dziękując mu uśmiechem. Mike tak szybko jak umiał podtrzymał Matt`a i poszedł z nim na górę. Zadanie polecone przez towarzysza nie było trudne jednak miałam pewien problem z ilością soli i dokładnie nie wiedząc ile mam jej wsypać stałam jak jakaś idiotka wpatrując się w szklankę z wodą. Nagle moja ręka drgnęła a połowa zawartości z solniczki znalazła się w wodzie.
-Tyle wystarczy-powiedziałam sama do siebie i jak najszybciej mogłam pobiegłam na górę próbując nie uronić ani kropli. Rozglądałam się po pomieszczeniu szukając obu chłopaków w końcu ich znalazłam w łazience. Matt leżał w wannie a Mike stał i się śmiał.
-Idiota-od razu pożałowałam ponieważ chłopak spojrzał na mnie tak jak by miał się zaraz na mnie rzucić.
-Okey. Co teraz ?
-Patrz-powiedział oschle po czym odkręcił wodę i zaczął lać na nieprzytomnego Matt`a. Chłopak od razu się obudził rzucając rękoma jak szalony. Mike zakręcił wodę, odebrał ode mnie szklankę i podał bratu.
-Wypij-z jednej strony chciało mi się śmiać z mojego brata a z drugiej było mi go żal.
Dosłownie parę sekund po tym jak Matt wziął dwa duże łyki zaczął wymiotować.
-Jezu, co to jest?!
-Wypij do końca, pomoże-skrzywił się po czym wykonał polecenie i po chwili zwymiotował drugi raz.
-Dobrze. Teraz się ogarnij i idź spać. Ja się zbieram-popatrzył na mnie a w jego oczach dostrzegłam smutek. Wyszedł a ja za nim. Nie zatrzymał się gdy go wołałam. Nie obejrzał. Po prostu szedł. Dopiero przy drzwiach podniosłam głos
-Mike Ramirez, nie ignoruj mnie.-udało się, jest! Zatrzymał się w półkroku ale nie odwrócił.
-Dlaczego się tak zachowujesz? Chyba już przeprosiłam za Tamto. Nie mów mi tylko że nadal się gniewasz-zaczął ruszać przecząco głową.
-No więc jeśli nie o to się gniewasz to o co?!-boże, dlaczego się tym przejmuje. Na moment pogrążyłam się rozmyślając nad tym wszystkim a kiedy wróciłam na ziemie, chłopaka już nie było. Auć, co to było? Tak tam głęboko w sercu, ukłucie. Zabolało.
Chciałam się dowiedzieć o co mu chodzi więc założyłam byle jak buty i nie biorąc już kurtki wybiegłam na zewnątrz zatrzaskując za sobą drzwi. Dokładnie nie wiedziałam w którą stronę poszedł ale podejrzewałam tylko jedno miejsce w które się od razu skierowałam. Kiedy tylko tam weszłam poczułam się dziwnie. Było zimno i mokro. Dopiero teraz zorientowałam się że pada ale w tej chwili nie zwracałam na to uwagi tylko zaczęłam iść coraz szybciej i szybciej, nawołując zgubę. Dlaczego ja w ogóle to robiłam? Po co miałam moknąć? Przecież mi na nim nawet nie zależało a nie, chwila..Nie, nie to nie możliwe przecież go nawet nie znam, a może jednak?
Cała moja głowa była przepełniona uczuciami, myślami, po prostu wszystkim.
Nie wiedząc co mogę jeszcze zrobić, zatrzymałam się. Dopiero teraz poczułam że cholernie bolą mnie nogi. Było ciemno przez co nie wiedziałam skąd przyszłam więc nie pozostało mi nic innego ja skulenie się na mokrej ziemi. W pewnym momencie zrobiło mi się zimno. Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam cicho szlochać. Wiem że płacz w niczym tu nie pomoże ale te uczucia...
Nagle poczułam że ktoś za mną stoi. Trochę się przestraszyłam, wstałam przy tym czując ból w nogach.
-Czy to mnie szukasz?-poczułam Jego ciepły oddech na twarzy przez co zrozumiałam że staliśmy naprawdę blisko siebie a moje serce zaczęło bić jak szalone. Nic nie widziałam ale mogłam przysiąść że się uśmiecha, spuściłam głowę
-Przepraszam. Nie wiem co zrobiłam źle ale jeśli mi nie powiesz w tej chwili to nadal będziemy siedzieć w tym gównie, wiesz o co mi chodzi-poczułam że się odsunął o parę kroków.
-Mike...
-Kurwa dziewczyno ty nadal nie rozumiesz?-byłam trochę zdezorientowana
-Lubię cię. Nawet bardzo, bardzo cię lubię a ty przez ten cały czas byłaś tego nieświadoma. W tedy na wycieczcie, jak cię pocałowałem myślałem że ty też tego chcesz. Cały czas dawałem, daje znaki ale ty po prostu mnie olewasz.-czułam się jeszcze bardziej przygnębiona niż przed paroma minutami. W tej oto chwili miałam ochotę go przytulić, pocałować, powiedzieć wszystko co siedziało mi w głowię, co chciałam mu powiedzieć ale nie było mi dane ponieważ chłopak ciągnął dalej
-Po tamtym pocałunku wszystkiemu zaprzeczałaś, sama się okłamywałaś lub okłamujesz że tego nie chciałaś, że ci się nie podobało.
-Bo taka jest prawda-jeju, ty idiotko. Co ty robisz.
-Tak? -trochę się speszyłam kiedy chłopak znowu do mnie podszedł tym razem tak blisko że pomiędzy nas nie można było wcisnąć kartki papieru. Mike muskał ustami płatek mojego prawego ucha i szepnął
-Jesteś pewna?
-Tak-odpowiedziałam z drżącym głosem
-Przekonajmy się.Jeśli jesteś aż tak pewna to.. odepchnij mnie-chciałam tego, chciałam nawet bardzo ale najdziwniejsze jest to że moje ciało omówiło posłuszeństwa i po prostu nie mogłam się ruszyć.
-No odepchnij, przecież to nie jest trudne- złapał za moją rękę i położył sobie na piersi. Czułam jaka była gorąca, czułam jego szybkie bicie serca.
-No dalej, popchnij-pod moimi powiekami zaczęły zbierać się łzy. Czułam się teraz taka bezbronna. Miał rację, sama się oszukiwałam i to od jakiegoś czasu wmawiając sobie że nic do niego.. nie czuje. Za miast go popchnąć zacisnęłam rękę na jego koszulce. Chyba zrozumiał o co mi chodzi ponieważ od razu przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Co chwilę muskał moją prawą skroń nosem przez co przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz.
-Wiedziałem.-szepnął a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.
--------------------------------------------
Lilly, nie jesteś idiotką !
Witajcie, przepraszam że ostatnio nie pisałam
ale w tamtym tygodniu miałam dużo
nauki testy i tak dalej i po prostu
nie dałam rady a wczoraj...bez komentarza.
A więc jest, kolejny rozdział. Mam nadzieję że się podoba i
proszę o ocenę ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Powered By Blogger