26.1.14

Rozdział Jedenasty

XI.Korepetycje
-No i co teraz zrobisz?
-Mike, proszę! Puść mnie to łaskocze-chłopak trzymał mnie w pasie co chwilę ściskając moje boki co doprowadzało mnie do głośnego śmiechu. 
-Chciałaś mi uciec a teraz należy ci się kara. Zapamiętaj sobie, przede mną się nie ucieka. 
-Dobrze, przepraszam. Już nigdy tego nie zrobię.
-Mam nadzieję-na odchodne ścisnął mój bok ostatni raz a ja zarzuciłam rękoma do tyłu by się od niego odepchnąć. 
-Jeśli się nie ruszysz to spóźnimy się do szkoły.-chłopak mruknął coś w stylu 'taa' i rozglądając się przeszedł na drugą stronę ulicy.
-Mike, ja mówię poważnie. Ostatnio mam problemy a kolejne spóźnienia na pewno mi w tym nie pomogą.-stwierdziłam ze smutkiem ruszając za nim.
-Oo, Lilly Reed ma problemy? Z czym?
-Czy ty właśnie się ze mnie nabijasz?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie
-Nie tylko jestem trochę zaskoczony.
-A więc tak. Lilly Reed ma problemy w szkole. Wszystko to przez ten popieprzony wypadek.
-Lilly..-Mike zatrzymał się przede mną.
-Spójrz na mnie.-kiedy po paru sekundach nie wykonałam zadania chłopak złapał mnie za podbródek i podniósł tak bym patrzyła mu w oczy.
-To co się stało już się nie odstanie. Czas nie stanął jednak ty tak. Weź się w końcu w garść, okey?-pokiwałam głową
-Dobrze-przez moment staliśmy w całkowitej ciszy. Mike co chwilę patrzył to na moje usta to w moje oczy. 
-Wiesz o tym że możesz mnie pocałować-nie czekając dłużej chłopak wbił się w moje usta o mało nas nie przewracając. Po tym gdy jęknęłam mu w usta Mike przyciągnął mnie jeszcze bardziej do siebie. Miałam wrażenie że nawet najmniejsza karteczka świata nie przecisnęła by się przez nas. 
-Mi..Mike. Bo naprawdę spóźnimy się.
-Tak, przepraszam ale to nie moja wina że mi tego brakowało.
-Człowieku, całowaliśmy się wczoraj przez prawie godzinę a ty nadal nie jesteś nasycony?!
-Przepraszam ale to nie moja wina.
-Tak tak.-resztę drogi przeszliśmy w ciszy. Szkoła jak szkoła, nic się w niej nie zmieniło. 
-No dobra to do zobaczenia po szkole.
-Zapomniałaś?-popatrzyłam na niego trochę zdezorientowana.
-Nie mów że naprawdę zapomniałaś! Dzisiaj mamy razem matematykę. 
-A no tak, racja. To do zobaczenia.-chłopak złapał mnie za rękę przyciągając do siebie i musnął moje usta swoimi. 
-Pa.-odchodząc miałam ochotę parsknąć jednak nie zrobiłam tego ponieważ wszyscy znajdujący się na korytarzu, wlepiali swój wzrok właśnie we mnie.
-Super-mruknęłam sama do siebie i weszłam do klasy.
-Lilly, hej! Jak widać przez te parę dni co się nie widziałyśmy wydarzyło się coś o czym mnie do tej pory nie poinformowałaś!
-Też się cieszę że cię widzę a teraz bądź tak miła i oświeć mnie o czym cie nie poinformowałam?
-No że jesteś z Mikiem Ramirezem! 
-My nie jesteśmy razem...chyba.-Suzan szepnęła krótkie 'okey'
-A zrobiłaś chociaż pracę z biologi? Jeśli dobrze pamiętam to ta jędza uwzięła się  właśnie na ciebie więc..
-O kurwa mać. Kompletnie zapomniałam. Daj odpisać od siebie!
-Zapomniałaś że ja mam grupę B a ty A!
-No trudno, kolejna jedynka mnie nie zbawi.-w momencie gdy to powiedziałam do klasy weszła pani Markowska a moje serce zaczęło bić jak szalone. 
***
Na trzeciej lekcji miałam matematykę i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu nie mogłam się doczekać. W momencie gdy weszłam do klasy zauważyłam Mike rozmawiającego z nauczycielką. 
-O dobrze że jesteś. Podejdź do nas na chwilę.-na maksa zdezorientowana, niepewnym krokiem podeszłam do biurka nauczycielski.
-Proszę pani, naprawdę przepraszam ale jeśli chodzi o tą pracę z przed miesiąca to cały czas o niej zapominam i przysięgam że w następnym tygodniu będzie pani ją miała na biurku. 
-Kochanie, ja już dawno o niej zapomniałam jednak sprawa o której chciałam z tobą porozmawiać dotyczy ogólnie twoich ocen. Jeśli tak dalej pójdzie to oceny na półrocze będą marne, zwłaszcza z matematyki. Czy znalazłaś już kogoś kto by ci mógł pomóc?-nauczycielska wyjęła mały notesik z szuflady i zaczęła coś pisać.
-Jeszcze nie ale w weekend powinnam się tym zająć.
-Nie musisz już.-szepnęłam krótkie 'niee?'
-Nie ponieważ właśnie ci znalazłam korepetytora.
-Kogo? Proszę tylko nie Smitha!-kiedy nauczycielska pokazała palcem przed siebie mój wzrok skierował się w tamtą stronę i ze zdziwieniem stwierdziłam że chodzi jej o Mike`a. 
-Dzisiaj rano mówiłaś że masz problemy a gdy pani Cortner powiedziała bym pomógł ci w znalezieniu pomocnika pomyślałem że będzie to szansa na spędzanie z tobą więcej czasu.
-Czyli ty będziesz moim korepetytorem?-chłopak pokiwał głową.
-Bardzo się cieszę że się dogadaliście a teraz na miejsca bo jeśli jeszcze nie zauważyliście jest już po dzwonku.
-Dobrze i dziękuje.
Lekcja minęła spokojnie. Pani Cortner nie wzywała mnie do tablicy co spowodowało że wyszłam z klasy z wielkim uśmiechem.
-Zapraszam cie dzisiaj na obiad.
-Mike, nie wiem czy to dobry pomysł. Nie wiem kiedy wróci moja ciocia i w razie czego muszę być w domu.-popatrzyłam na niego skwaszoną miną.
-Kochanie, spokojnie. Obiad nie zajmie nam nawet 20 minut. Potem pójdziemy do ciebie i się pouczymy.-w pewnym momencie zrobiło mi się gorąco. Oto pierwszy raz Mike nazwał mnie 'kochanie'
-No dobrze ale nie dłużej.
-Obiecuje.
-------------------------------------------------
Witam ponownie i ponownie przepraszam
za spóźnienie. Rozdział nie jest jakiś wyjątkowy 
jednak mam nadzieję że wam się spodobał i 
przez ten brak akcji mnie nie opuścicie.

3 komentarze:

  1. Serdecznie zapraszam na rozdział piętnasty :)
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    http://melodie-serc.blogspot.com/

    PS Nie zauważyłam spamu, więc pisze tutaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za obserwowanie mojego bloga!
    Pozdrawiam ;3

    http://cosmetic-is-my-life.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. No, nie ma co... wciągasz ciekawą fabułą, zaprzeczyć się nie da :3 Świetne opowiadanie, czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że do mnie również wpadniesz :)

    http://amulet-przeznaczenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Powered By Blogger